Krzysztof Łukaszewicz, Franak Wiaczorka: ŻYWIE BIEŁARUŚ!

SEKWENCJA MONTAŻOWA POD NAPISY:

  1. DROGA DO KOLONI KARNEJ/WN. CIĘŻARÓWKI (DZIEŃ, PL/WN).

Wnętrze ciężarówki zapchane jest WIĘŹNIAMI. Wszyscy wygoleni na „zero”, w szarych uniformach. Kilku WIĘŹNIÓW ma na głowach wyraźne ślady pobić. Męskie dłonie (MIRONA), skute kajdankami, splatają się nerwowo raz po raz. Nieruchomy profil twarzy w cieniu, z wyjątkiem poruszających się, powtarzających coś bezgłośnie ust.

GITARZYSTA

(bia., off, lekko bełkotliwie)

…trzeba wyjść do ludzi. Być ich głosem, protestu, tego, co ich boli…

CIĘCIE DO:

  1. KLUB STUDENCKI (NOC, WN).

Pustawe wnętrze klubu studenckiego. Ściany wymalowane graffiti, ozdobione dziesiątkami plakatów z zapowiedziami koncertowymi. Na podwyższeniu sceny PERKUSISTA wybija usypiający rytm.

GITARZYSTA

(cont. bia., off, lekko bełkotliwie)

…Samo trzymanie poziomu, to już nie wystarczy… Ludzie chcą na koncertach czegoś więcej niż muzyki, chcą mieć poczucie przynależności…

Męska dłoń (GITARZYSTY) nalewa wódki do szklanki. Naprzeciw siedzi MIRON (22 l.)

MIRON

(bia.)

Tak myślisz…

GITARZYSTA

(bia.)

Tak myślę.

MIRON wypija wódkę, odstawia szklankę. Rozgląda się, wpierw nad głową GITARZYSTY, potem za siebie. GITARZYSTA chwyta go za rękę, jednocześnie nalewając kolejną szklankę.

GITARZYSTA

(bia.)

A ty, co? Nic nie myślisz?

MIRON

(bia.)

Nic nie myślę. Wyłazi z ciebie socjolog.

GITARZYSTA

(bia.)

Brakuje ci jaj i weny… Albo jedno i drugie…

MIRON, kręci głową. Odpalając papierosa, wyciąga z kurtki notes i długopis. Wpatruje się przez chwilę na GITARZYSTĘ, po uśmiecha szeroko, następnie, krótkimi zrywami, zaczyna pisać na kartce ciągi wyrazów.

CIĘCIE DO:

  1. KOLONIA KARNA/WN. CIĘŻARÓWKI (DZIEŃ, PL/WN).

POV MIRONA: Ciężarówka zatrzymuje się. Po chwili WIĘŹNIOWIE zaczynają wychodzić. Dłonie MIRONA, skute kajdankami opierają się o podłogę.

Sylwetka MIRONA unosi się na tle rozjaśnionego mgłą widoku z wnętrza budy ciężarówki. Stopy ślizgają się. Sylwetka MIRONA potyka się, po chwili dociera do tylnej burty i zeskakuje na zewnątrz.

CIĘCIE DO:

  1. KLUB STUDENCKI (NOC, WN).

MIRON podsuwa notes z zapisaną kartką GITARZYŚCIE. Ten podnosi notes do oczu.

GITARZYSTA

(bia.)

„Dyrektor Kołchozu silną ręką trzyma/

Traktorzysta nieposłuszny, po mordzie wnet obrywa/

Dyrektor Kołchozu, matką ojcem tu nad nami/

A my w Kołchozie śnimy, być wreszcie sierotami/…[3]

GITARZYSTA odkłada notes. Kiwa głową w milczeniu, wypijając kolejną szklankę wódki.

MIRON

(bia.)

I co? …Dosyć dobre?

GITARZYSTA spogląda na MIRONA z lekkim wahaniem, następnie podnosi wzrok wyżej.

GITARZYSTA

(bia.)

Ktoś do ciebie, chyba.

MIRON parska śmiechem, zabiera notes, wyrywając zeń kartkę z tekstem. Kartkę gniecie, wkładając do kieszeni.

GITARZYSTA

(bia.)

Naprawdę…

MIRON unosi wzrok. Przy barze stoi WIERA (20 l.). Dyskretnym gestem unosi dłoń, by zwrócić uwagę MIRONA.

CIĘCIE DO:

  1. KOLONIA KARNA(DZIEŃ, PL).

POV MIRONA: Grupa WIĘŹNIÓW, w szeregu, prowadzona przez STRAŻNIKÓW. Na ziemi siedzą grupami dziesiątki zastanych, podobnych do siebie WIĘŹNIÓW, wygolonych, w szarych uniformach. W tle, w lekkiej mgle, długi, murowany budynek gospodarczy. Kilku WIĘŹNIÓW wynosi z budynku śmieci, gruz, zwalając wszystko na środek placu. Całość otoczona drutem kolczastym.

STRAŻNICY kierują grupę WIĘŹNIÓW idących przed MIRONEM na bok. WIĘŹNIOWIE zbijając się ciasno, siadają na ziemi, koło ogrodzenia z drutu.

Dłonie MIRONA opierają się o drut kolczasty. W oddali kawał zaoranego pola, w tle las.

Na ziemi, pod ogrodzeniem wgłębienie wypełnia woda.

Twarz MIRONA odbija się w kałuży. Pochyla się powoli. Dłoń MIRONA dotyka policzka, ust.

Połowa twarzy martwa, wykrzywiona paraliżem wypełnia odbicie w kałuży.

KONIEC SEKWENCJI POD NAPISY. CIĘCIE DO:

  1. MIŃSK. MIESZKANIE WIERY (DZIEŃ, WN).

MIRON budzi się z krzykiem. Po chwili rozgląda się po pomieszczeniu, przytomniejąc.

Wnętrze klasycznej studenckiej kawalerki. Ze stolika przy materacu dostojnie spoglądają przed siebie, ze wspólnego portretu rodzice WIERY. OJCIEC WIERY, w mundurze wojskowym.

Od wnęki kuchennej słychać ciche kroki. W pokoju pojawia się WIERA, z kubkiem kawy w dłoni. Spogląda na MIRONA troskliwie, kładąc dłoń na jego czole. MIRON oddycha głębiej, uśmiechając się.

WIERA

(bia.)

Nerwowo śpisz… W porządku?

WIERA całuje MIRONA prosto w usta. Ten wpija się w nią mocno, po chwili coś jednak sobie przypomina. Odsuwa WIERĘ. Sięga po bluzę, z jednej kieszeni wyciąga po chwili notatnik, z drugiej zmiętą, zapisaną kartkę. Kartkę rozprostowuje w dłoni, przez chwilę czyta. Wzrusza ramionami.

Palce WIERY wyjmują z jego rąk kartkę. MIRON próbuje zareagować. WIERA szybko przekręca się na brzuch, z kartką w dłoni. MIRON przez chwilę mocuje się z rozbawioną dziewczyną, wreszcie, rozbrojony, rezygnuje, kładąc się obok. WIERA odkłada po chwili kartkę.

WIERA

(bia.)

„…Dyrektor Kołchozu, matką ojcem tu nad nami/A my w Kołchozie śnimy, być wreszcie sierotami/…”. Chcecie to grać?  

MIRON

(bia.)

Gdzie, żeby nas bat’ko zakazał..?

WIERA

(bia.)

To po co to piszesz..?

MIRON

(bia., parskając śmiechem)

…Może wydam zbiór, tekstów „niewyśpiewanych”, na zachodzie, zarobię parę euro…

WIERA

(bia.)

Szkoda. Tam twoje niewyśpiewane teksty nikogo nie obejdą.

MIRON zgniata w dłoni kartkę z tekstem. Wstaje, przechodzi do wnęki kuchennej. Zmięta kartka ląduje w śmieciach. Wraca do pokoju, sięga po kubek z kawą.

MIRON

(bia.)

Można wyjść z garstką nonkonformistów na plac i pośpiewać bat’ce pod pałacem prezydenckim, tylko co to zmieni, skoro to wciąż garstka… A skoro to nic nie zmieni, po co marzyć o kolorowych rewolucjach… lepiej żyć z dnia na dzień.

WIERA

(bia.)

Długo tak się da?

MIRON chwyta WIERĘ w ramiona, przewracając na plecy.

MIRON

(bia.)

Z takim początkiem… Niech reszta dni zaczyna się tak samo.

WIERA odwzajemnia jego pocałunek. Po chwili obejmuje go udami. MIRON, nieco rozproszony spogląda na stolik i fotografię.

WIERA odwraca portret rodziców.

  1. MIŃSK. KLUB STUDENCKI (NOC, WN).

W klubie studenckim trwa koncert rockowej grupy „FORZA”. Wśród zespołu MIRON, jako wokalista.

GITARZYSTA kończy utwór efektowną solówką. PUBLICZNOŚĆ zapełniająca klub reaguje żywiołowo.

MIRON

(bia., v.o.)

Rock przeżywa rozkwit, a publika dopisuje. Dla nich to jedyna okazja, aby złapać to poczucie „przynależności”. Można na tym pograć, oczywiście do pewnych granic… Przynajmniej tak długo, jak w zespole jest świadomość tych granic…

MIRON, spocony, z mikrofonem, podchodzi do skraju sceny, wyciągając dłoń w kierunku PUBLICZNOŚCI.

MIRON

(bia.)

Ile naaaas?!!!

PUBLICZNOŚĆ

(bia.)

Dużooo!!!

MIRON

(bia.)

Ile będzieeee?!!!

PUBLICZNOŚĆ

(bia.)

Więcej!

MIRON

(bia.)

Iiileeee?!!!

PUBLICZNOŚĆ

Jeszcze więcej!

MIRON

Żywie Biełaruuuś!

PUBLICZNOŚĆ

Żywieee!!!!

MIRON i PUBLICZNOŚĆ

Ży-wie-Bie-ła-ruś!- Ży-wie-Bie-ła-ruś! Ży-wie-Bie-ła-ruś!

GITARZYSTA podbiega do MIRONA, nachylając się nad mikrofonem.

GITARZYSTA

(bia.)

Bie-ła-ruś! W-ew-ro-pu! Bie-ła-ruś! W-ew-ro-pu!

MIRON spogląda na GITARZYSTĘ. Następnie na PUBLICZNOŚĆ. W pierwszych rzędach zauważa skandującą, wpatrującą się weń WIERĘ.

PUBLICZNOŚĆ

(bia.)

Bie-ła-ruś! W-ew-ro-pu! Bie-ła-ruś! W-ew-ro-pu!

MIRON po chwili podchwytuje okrzyk. Nad widownią pojawiają dwie się biało-czerwono-białe flagi. 

GŁOS Z PUBLICZNOŚCI

(bia.)

„Bat’ko-Luku-odchodi! Odchodi! Odchodi!”

PUBLICZNOŚĆ

(bia.)

„Bat’ko-Luku-odchodi-odchodi-procz!”

MIRON spogląda na GITARZYSTĘ. Ten trzyma się z boku, nadaje jednak rytm krzykom dźwiękami gitary. MIRON spogląda znów na skandującą WIERĘ. Tuż za nią reagujący nieco mniej żywiołowo od otoczenia CYWIL (BEZPIECZNIK#1), wpatrujący się w MIRONA z uśmiechem. MIRON w nagłym impulsie podchodzi na skraj sceny.

MIRON

(bia.)

Ludzieee! …To co krzyczycie, jest zabronione! …Te flagi też są zabronione! Ten koncert staje się nielegalnyyyy!

PUBLICZNOŚĆ reaguje z jeszcze większym aplauzem.

PUBLICZNOŚĆ

(bia.)

Nie-le-galni! Nie-le-galni!

GITARZYSTA podbiega do MIRONA.

GITARZYSTA

(bia., ze śmiechem)

Świetne, idź w to! Chyba zmieniamy nazwę zespołu.

MIRON

(bia.)

…Rozejdźcie się w spokoju do domów! To zgromadzenie jest nielegalne!

PUBLICZNOŚĆ wymachuje narodowymi flagami, skandując z rosnącym aplauzem.

PUBLICZNOŚĆ

Ży-wie-Bieła-ruś! Ży-wie-Bieła-ruś!

  1. JEDNOSTKA MOZYR. TOALETY (DZIEŃ, WN).

MIRON idzie długim korytarzem. Mija kolejne obskurne drzwiczki do kabin toalet. Zagląda do jednej z nich. Wewnątrz, zamiast muszel, dziury w podłodze, tzw. „oczka”. Wzdłuż ściany kończąca się nad „oczkiem” rura z pojemnikiem pod sufitem i sznurkiem spłuczki.  Na podłodze kilka starych, zgniłych gazet.

MIRON zagląda do „oczka”, następnie spogląda na sznurek spłuczki. Po chwili pociąga za sznurek. Spłuczka ustępuje luzem, woda nie leci. MIRON przechodzi do sąsiedniej toalety. Chwyta za sznurek, pociąga mocniej. Sznurek urywa się. MIRON pozostaje ze sznurkiem w dłoni.

  1. JEDNOSTKA MOZYR. DYŻURKA (DZIEŃ, WN).

SIERŻANT RUSŁAN siedzi w dyżurce, z nogami założonymi na biurko. Ogląda magazyn erotyczny.

Przed oknem dyżurki pojawia się MIRON, z urwanym sznurkiem spłuczki w dłoni.

MIRON

(bia.)

…Można..?

SIERŻANT RUSŁAN

(ros.)

Można „Maszkę za laszkę”, a w armii „pozwólcie”! Co jest, duch? Nie ma cię tu. Zjazd.

MIRON

(ros.)

Towarzyszu sierżancie… Melduję, że spłuczki, w kiblach. Żadna nie działa. Jakieś wiadro, na spłukanie, można..?

SIERŻANT RUSŁAN

(ros.)

A ty artysta, inteligent i się wysrać dobrze nie umiesz?! W dziurę prosto sraj, wody nie będziesz marnował.

MIRON przez chwilę spogląda w milczeniu na RUSŁANA.

MIRON

(bia.)

Tak..?

SIERŻANT RUSŁAN

(bia.)

Srak. A po wiadro i szczotkę po capstrzyku i na „oczka”!

MIRON, jakby do siebie, kiwa głową.

SIERŻANT RUSŁAN

(ros.)

Mówi się tak jest, obywatelu sierżancie, co ty się kurwa, duch, trzy dni w jednostce i odmeldować nie umiesz?

RUSŁAN rzuca pismo erotyczne i wychodzi z dyżurki. Wyciszenie. SIERŻANT RUSŁAN z wykrzywioną ze złości twarzą zaczyna powtarzać te same komendy, zmuszając MIRONA do tych samych odpowiedzi. Wściekłe, plujące się, poruszające się w tym samym rytmie usta RUSŁANA. Miarowo, poruszane tą samą odpowiedzią usta MIRONA. Wytrzeszczone ze złości oczy RUSŁANA.

RUSŁAN

(ros.)

Upadł, duch. Raz! Dwa! Raz! Sznela, sznela… Półtora. Półtora. Dwa. Raz. Półtora. Dwa. Dwa. Sznela! Trzymaj sie duch.

Poruszające się w jednym rytmie, powtarzające „padnij-powstań” usta RUSŁANA.

MIRON, z matowym wzrokiem, wykonujący komendy „padnij-powstań”.

MIRON

(bia. v.o.)

Duch to w terminologii armijnej fali najniższa forma życia poborowego. Wyżej jest gwizdek, który może na przykład trzymać rękę w kieszeni i nie można go bić bez powodu, potem jest słoń, który może trzymać już dwie ręce w kieszeni i ma prawo do spożywania kawy. Najwyżej w hierarchii są dziadki, takie jak Rusłan…

SIERŻANT RUSŁAN

(ros.)

Smirnoo!

MIRON próbuje unieść się na nogach, ale po chwili pada na twarz.

SIERŻANT RUSŁAN

(ros.)

Na czworaka, duch, jak nie ustajesz, sznela..!

RUSŁAN chwyta wiadro, nakładając je MIRONOWI na głowę, następnie rzuca na szyję szmatę. Kopniakami kieruje pełzającego na czworaka MIRONA w głąb korytarza, po czym, zadowolony wraca do dyżurki.

  1. JEDNOSTKA MOZYR. TOALETY (DZIEŃ, WN).

MIRON, oddychając ciężko, wraca do toalet. Wchodzi do pierwszej lepszej kabiny. Rzuca wiaderko i szmatę na ziemię.

MIRON

(do siebie)

Kurwa…

Siada na podłodze, przy oczku. Po chwili zastanowienia z kieszeni spodni wyjmuje notatnik i ołówek. Zaczyna notować.

Po chwili znad głowy słychać jakiś szelest. MIRON podnosi wzrok. PAWKA, wspiąwszy się po ścianie sąsiedniej kabiny przypatruje się MIRONOWI. MIRON spogląda na notes. PAWKA uśmiecha się szeroko. MIRON chwyta szmatę i rzuca w PAWKĘ. Ten znika. Po chwili z głębi korytarza słychać oddalające się szybko kroki. MIRON kontynuuje notowanie…

 

  1. MOZYR. ULICZKA PRZED RYNKIEM (DZIEŃ, PL).

UAZ zbliża się wąską dróżką do rynku. U wylotu rynku kolejny tłum DEMONSTRANTÓW i STUDENTÓW.

ZAMPOLIT

(ros., do kierowcy)

Cofaj.

KIEROWCA próbuje wycofać, ale z przeciwnej strony pojawiają się kolejni DEMONSTRANCI.

Do samochodu podbiega, prowadzona przez CHŁOPCA BEZ WŁOSÓW gromadka MIEJSCOWYCH DZIECI. Wpatrują się w MIRONA nachalnie, machając do niego.

MIRON i PAWKA spoglądają po sobie. ZAMPOLIT spogląda nerwowo za i przed siebie.

ZAMPOLIT

(ros., do kierowcy)

Jedź powoli. Naprzód..!

UAZ rusza w kierunku ryneczku. Tłum DEMONSTRANTÓW wokół gęstnieje.

121.  MOZYR. RYNEK MIASTECZKA (DZIEŃ, PL).

UAZ objeżdża bokiem rynek, pełen STUDENTÓW z transparentami, już rozwiniętymi. Wokół gromadzą się MIEJSCOWI. Z boku EKIPA TV, rejestrująca wydarzenia.

MIRON spogląda na zbliżające się transparenty. Napisy: „Naprawić armię!”. „Gdzie jest poborowy Zacharka”, „Żądamy dowodu życia Zacharki”, „Zacharka na inspektora armijnego”. Większość uczestników trzyma duże portrety MIRONA, w mundurze wojskowym, z wymalowanym czerwonym celownikiem.

MIEJSCOWI/STUDENCI

(bia.)

 „Ar-mia- Bia!ło-rus-ka!”. „Po-ka-zać-Za-char-kę!”. Mi-ron-Zachar-ka!

UAZ powoli przejeżdża przez gęstniejący wokół tłum, wśród których prym wiodą STUDENCI#1 i #2, STUDENTKA#2. MIRON spogląda za siebie, następnie na siedzącego obok PAWKĘ. Naciąga głębiej czapkę.

Wśród STUDENTÓW MIEJSCOWI – ci z kolejki pod apteką, z inną energią.

MIEJSCOWI/STUDENCI

(bia., śpiewając)

od rana żre świerzb/ onuce trą do krwi/ lecz bat’ko dobrze wie/że sił wystarczy mi![4]

Za UAZEM biegną miejscowe DZIECI, wskazując ZACHARKĘ.

Wśród tłumu MIRON dostrzega PERKUSISTĘ, który jako jedyny zwraca uwagę na UAZA. PERKUSISTA wyciąga dłoń, machając do MIRONA, po chwili przysłania go tłum STUDENTÓW i MIEJSCOWYCH.

MIEJSCOWI/STUDENCI

(bia.)

Bia-ło-ruski! To-nie-ruski! Bia-ło-ruski! To-nie-ruski! Po-ka-zać-Za-char-kę!

MIRON spogląda za tłumem STUDENTÓW zmieszanych z MIEJSCOWYMI.

POV MIRONA: INWALIDA NA WÓZKU przejmuje od STUDENTA#1 transparent, jego TOWARZYSZ, miejscowy, zaczyna go rozwijać. STUDENTKA#2 tłumaczy coś z boku MIEJSCOWEJ BABUSZCE, ta z entuzjazmem kiwa głową i rusza w kierunku skandujących. MŁODY INWALIDA, bez kończyn, częstowany przez STUDENTA#2 papierosem, kikutem próbuje utrzymać kij z portretem MIRONA.

PAWKA

(bia., do MIRONA)

Stałeś się bohaterem ludowym. Śpiewają twoje piosenki…

 (wskazując na jeden z mijanych transparentów)

Chcą cię na prezydenta. Wsłuchaj się w głos ludu…

MIRON

(bia.)

Pawka, co ty bredzisz…

PAWKA

(bia.)

A co, dalej chcesz pisać blog..?

MIRON spogląda na PAWKĘ. Po raz pierwszy widzi rzeczową, niewariacką twarz. Uwagę obu odwracają, mijające UAZA trzy milicyjne transportery, wjeżdżające na plac. Wysypują się z nich MILICJANCI, bezceremonialnie rozganiają MIEJSCOWYCH. POV MIRONA: MILICJANCI wyrywają transparent INWALIDZIE NA WÓZKU i jego TOWARZYSZOWI, kolejny MILICJANT popycha MIEJSCOWĄ BABUSZKĘ, następny  wyprowadza za kołnierz MŁODEGO INWALIDĘ z kikutami zamiast rąk.

Ostatni obrazek: INWALIDA NA WÓZKU, pozbawiony transparentu, chwyta za kij z tablicą z czarno-białym portretem MIRONA i wymalowanym  na nim czerwonym celownikiem.

Rozganiany przez MILICJANTÓW tłum MIEJSCOWYCH i STUDENTÓW oddala się. MIRON odwraca się, zamyślony.

122.  JEDNOSTKA MOZYR. BRAMA GŁÓWNA (DZIEŃ, PL).

UAZ z MIRONEM i PAWKĄ, eskortowanymi przez SIERŻANTA RUSŁANA i SZCZUKĘ zbliża się do bramy jednostki.

Przed bramą dwie EKIPY TV, kamery wymierzone w SZEHINA. Ten na widok UAZA kiwa nerwowo dłonią. Do UAZA podbiegają SIERŻANT RUSŁAN i SZCZUKA, chwytają pod ręce MIRONA wyciągając go, doprowadzając do SZEHINA. Za nimi biegnie ZAMPOLIT.

SZEHIN

(ros., do kamer)

Oficjalne oświadczenie wyda nasz oficer polityczny.

SZEHIN usuwa się w cień.

DZIENNIKARZ#1

(ros.)

W kilka miastach odbywają się demonstracje na cześć poborowego Zacharki. Demonstranci martwią się o zdrowie nieformalnego rzecznika poborowych. Co się dzieje z Zacharką?

ZAMPOLIT

(ros.)

Niepotrzebnie się martwią. Zacharka  jest cały i zdrów, sam może zresztą wam o tym powiedzieć.

ZAMPOLIT kiwa głową w kierunku SIERŻANTA RUSŁANA i SZCZUKI, ci wypuszczają MIRONA z uścisku, popychając lekko w kierunku kamer.

DZIENNIKARZ#1

(ros.)

Jak się czujecie, poborowy Zacharka?

MIRON

(bia.)

Jestem zdrowy i czuję się dobrze.

DZIENNIKARKA#2

(ros.)

Czy dalej zamierzacie współpracować z armią, publikując dziennik poborowego w internecie?

MIRON

(uśmiechając się)

Nie.

DZIENNIKARKA#2

(ros.)

Nie zamierzacie współpracować, czy nie zamierzacie publikować?

DZIENNIKARZ#1

(ros.)

Zamierzacie zatem spokojnie wypełnić służbę? Awansować?

MIRON spogląda w stronę siedzącego na UAZIE, ponad głowami DZIENNIKARZY PAWKI. Następnie na ZAMPOLITA. Przybiera na twarz oficjalny uśmiech.

MIRON

(ros.)

Chciałbym dalej służyć społeczeństwu, nie tylko poborowym. Chciałbym, powołując się na prawa obywatelskie, gwarantowane przez naszą konstytucję, kandydować w najbliższych wyborach samorządowych, jeżeli przełożeni nie będą stawiać przeszkód…

DZIENNIKARZE i KAMERZYŚCI kierują swoją uwagę na ZAMPOLITA. Ten uśmiecha się do MIRONA.

 



[1] Tekst umowny, do podmiany na napisany przez autorów muzyki do filmu. W założeniu ma być to tekst  pieśni opozycji białoruskiej, pokroju „Mury runą” Kaczmarskiego, acz w lżejszej tonacji.

[2] Tekst zastępczy do zastąpienia oryginalnym.

© world spoiler club
Создать бесплатный сайт с uCoz